80 ROCZNICA ŚMIERCI BŁ. STANISŁAWA STAROWIEYSKIEGO

Homilia księdza biskupa Mariana Rojka

Bierzmowanie – 80-lecie śmierci bł. Stanisława Kostki Starowiejskiego – Dz 4, 23-31 – Łaszczów – 12.04.2021

Teraz gdy w tej wspólnocie parafialnej w Łaszczowie wprowadzamy grupę 44 młodych ludzi w bardziej dojrzałą odpowiedzialność za ich wiarę, poprzez sakrament bierzmowania a także przywołujemy 80 rocznicę męczeńskiej śmierci w niemieckim obozie zagłady w Dachau bł. Stanisława Kostki Starowiejskiego, żyjącego wraz ze swą żoną i rodziną na tej ziemi w rodowym majątku Szeptyckich, pragniemy w oparciu o biblijne przesłanie z liturgii dzisiejszego dnia wskazać na fundamentalne znaczenie dla naszego życia wspólnoty rodzinnej, parafialnej, szkolnej, sąsiedzkiej i narodowej. To sam Duch Święty zaprasza nas do wspólnoty w modlitwie i w czynieniu dobra a w odczytanych Dziejach Apostolskich została nam przypomniana modlitwa Kościoła wypowiadana wśród prześladowań, jakich doznaje tamta młoda Chrystusowa wspólnota w Jerozolimie.

Także i my w naszym wołaniu do Boga, pragniemy otrzymać indywidualną odpowiedź, która wskaże nam drogę do naszego życia, podpowie, jak ustawić siebie na przyszłość. Taka modlitwa sprawia, że wspólnota wierzących łatwiej pokonuje codzienne trudności, bo to nie jedynie nasz wysiłek i praca oraz osobiste plany, decydują o sukcesie czy porażce, ale działanie Boga, motywacje jakie podpowiada nam Duch Święty, Jego siła i łaska ożywiają nas wierzących na każdy dzień.

Ojciec z nieba pośle nam Ducha Świętego, gdy Go będziemy o to prosić. Duch Pocieszyciel został zesłany w obfity sposób w wydarzeniu Pięćdziesiątnicy, wówczas to Jego działanie pobudziło odwagę wiary w przepowiadanego przez Apostołów Jezusa Chrystusa i tak zaczęła się tworzyć wspólnota pierwotnego Kościoła. Duch Święty pragnie się nam wciąż udzielać, niejako na nas wylewać swoją łaskę.

To podobnie jak przy podlewaniu kwiatów, pierwsza porcja wody jaką otrzymuje młoda roślinka to zdecydowanie za mało by z niej wyrósł piękny i dojrzały kwiat, ona potrzebuje regularnego dostarczania wilgoci. Tobie młody kandydacie do bierzmowania nie wystarczy jednorazowa porcja łaski, jaką Duch Święty udzielił ci podczas twojego chrztu św. Abyś był dojrzałym katolikiem realizującym świadomie swoją wiarę w Boga, potrzebny jest tobie stały dostęp Bożej łaski i dary Ducha Świętego. Teraz otrzymasz ich w symbolicznej liczbie aż siedem – mądrość, rozum, radę, męstwo, umiejętność, pobożność i Bożą bojaźń – czyli biblijną pełnię, ale trzeba ci zabiegać o stałe i regularne otrzymywanie Jego łaski, tak jak roślina potrzebuje ciągłej wilgoci do swego rozwoju.

Skąd miał dojrzałą wiarę, którą promieniował na pozostałych ludzi we wszelkich wspólnotach z jakimi był związany wasz błogosławiony męczennik? To owoc stałego karmienia jego życia Bożą łaską, ludzką miłością i miłosierdziem, obecnością wspaniałych osób z jakimi był związany we wszystkich grupach i środowiskach, w których wzrastał, kształtował swoją osobistą świętość a także charakter, wiedzę, szlachetność, solidną pracowitość, waleczność o honor oraz odwagę a także odpowiedzialność za drugich. To najpierw rodzina, rodzice i rodzeństwo, szkoła i wojskowa służba. Potem zaangażowanie w grupach Sodalicji Mariańskiej, w Kole Inteligencji Katolickiej, w Kole Miłośników Sceny, czyli teatrze, w Akcji Katolickiej oraz w różnego rodzaju działalność gospodarczą, charytatywną, edukacyjną, patriotyczną i niepodległościową.

Tak jak każdy z nas katolików do owocnego funkcjonowania w zakresie wiary, domaga się mocy Ducha Świętego, tak też i regularnie oczekuje Go wspólnota Kościoła do jakiej my przynależymy. Tylko przy Jego łasce możemy wzrastać w trudnościach i doświadczeniach życia, być odniesieniem i pomocą dla drugich, tworzyć klimat domu, ciepła i bezpieczeństwa. Duch Pocieszyciel daje relacje wspólnoty we wzajemnym podejmowaniu zadań, otrzymywanych od Boga, od rodziny od społeczności, do jakich przynależymy.

Młodzi bierzmowani, ale ta wasza prośba o Ducha Świętego, jaką wypowiadaliście przed chwilą, o to, by On „umocnił was do mężnego wyznawania wiary i do postępowania według jej zasad”, nie może być kłamstwem, udawaniem, ona musi być szczera. Jeżeli w twoim sercu, umyśle i planach, nie chcesz być odpowiedzialnym za swoją wiarę chrześcijaninem, zamierzasz zostać obojętnym albo niepraktykującym, odrzucasz prawdy wiary, uczestnictwo w sakramentach świętych, modlitwę, to po co prosisz o Ducha Świętego dla ciebie i wyciągasz rękę po Jego dary, jak nie chcesz z Nim współpracować?

Przecież one mogą cię zniszczyć, tak jak ulewa zalewa wszystko, do czego człowiek się przyzwyczaił, własnoręcznie sobie wypracował i jest przekonany, że to mu wystarcza do spokojnego życia. Podmuch Ducha Świętego może całkowicie rozwalić ci to, czego jesteś tak pewny na każdy dzień. Razem we wspólnocie Kościoła wołamy o Ducha Świętego a On potrafi nas całkowicie zaskoczyć, a więc niech przygotuje tych kandydatów na to, czego Bóg od każdego z nich i od tej wspólnoty Kościoła oczekuje.

W Dziejach Apostolskich dzisiaj przywołanych przez lektora, została nam ukazana modlitwa Kościoła wśród prześladowań. Dotychczas wspólnota wierzących w Chrystusa szybko się rozrastała. Bezpośrednio po zesłaniu Ducha Świętego, po pierwszym publicznym wystąpieniu św. Piotra, uwierzyło w Jezusa Chrystusa i przyjęło Ducha Świętego trzy tysiące osób. Po uzdrowieniu przez św. Piotra i św. Jana chromego u bram jerozolimskiej świątyni, wiarę przyjęło prawie 5 000 mężczyzn. A jaka jest dynamika życia i wiary naszej wspólnoty parafialnej, waszych rodzin i codziennego świadectwa o Bogu w tym środowisku sąsiedzkim, szkolnym, społecznym?

Duch Święty porywał do Chrystusa, jak rwąca wielka woda przechodząca przez żydowskie Jeruzalem. Wyrywał ludzi z ich spokojnych życiowych przyzwyczajeń, aby byli świadkami Jezusa Chrystusa i wywracał do góry nogami dotychczas istniejący starotestamentalny porządek. Nic dziwnego, że dla Sanhedrynu i żydowskich uczonych w Piśmie to koniec świata. Zaskoczeni zostali podczas przesłuchania, odwagą św. Piotra i Jana, którzy oświadczyli, że należy bardziej słuchać Boga niż ludzi, także tych, którzy mają władzę.

Bo wierzący w Zmartwychwstałego nie mogą nie mówić tego, co widzieli i co słyszeli o Jezusie Chrystusie Zbawicielu, zabitym na krzyżu i powstałym z martwych, który posyła od Boga Ojca swemu Kościołowi Ducha Świętego. Apostołowie dają świadectwo, że dla człowieka, który chce wiecznie żyć jest tylko jedna droga do zbawienia, uwierzyć w Jezusa Chrystusa, Zmartwychwstałego Pana. Kto z nas tu obecnych, począwszy ode mnie jest gotowy do tego by się nie lękając ludzi wrogich i nienawidzących Boga, Kościoła, prawdy, świętości, Ojczyzny wiernej Chrystusowi oraz Maryi, przyznać się publicznie do Zmartwychwstałego? A także ponieść konsekwencje mojej wiary i mego patriotyzmu dla katolickiej Polski, może nawet przypieczętowane męczeństwem takim jakie dał bł. Stanisław Starowiejski?

Żydzi zakazali Piotrowi i Janowi przemawiać w imię Jezusa oraz pośród ludzi przepowiadać Dobrą Nowinę o zbawieniu, ale nie mogli zaprzeczyć działaniu łaski Boga, co było namacalnie widoczne pośród tych, co uwierzyli i przyjęli dary Ducha Świętego. Ów kaganiec jaki chcieli świadkom Chrystusa nałożyć na ich usta, gdyby się Apostołowie przestraszyli i temu podporządkowali, oznaczałby śmierć wspólnoty młodego Kościoła, gdyż bez dawania świadectwa o Jezusie Chrystusie ona nie miałaby w sobie życia.

Uwolnieni z przesłuchania przed żydowskim Sanhedrynem dwaj Apostołowie natychmiast udali się do swojej wspólnoty Kościoła, która jeszcze wówczas była Kościołem domowym i opowiedzieli o swoim doświadczeniu. Co robi ów młody Kościół? Czy wpadł w jakiś płacz i wspólne narzekanie, zaczął drżeć z lęku i obawy, rozproszył się uciekając z tego miejsca, czy też namyśla się i przygotowuje jakąś strategię konfrontacji z Żydami, mobilizując 5000 wiernych, którzy uwierzyli w Zmartwychwstałego?

Nic takiego nie słyszymy w tekście Dziejów Apostolskich. Zamiast tych wszystkich rozważanych sposobów reakcji, oni usiedli razem we wspólnocie i zgodnie rozpoczęli wspólną modlitwę. A do czego, do kogo mogą się odwołać ci młodzi bierzmowani w rozmaitych próbach ich wiary? Czy we własnych rodzicach mają zaplecze i oparcie dla uczenia się życia budowanego na Bożych przykazaniach, na modlitwie, na Chrystusowych wartościach?

Oni widzą was swoich rodziców na codziennej modlitwie, na każdej niedzielnej Eucharystii w tej świątyni. Słyszą wasze słowa, w których nie ma kłamstwa, fałszu, przekleństwa, nienawiści do drugich. Uczą się w swych rodzinnych domach miłości, miłosierdzia, wrażliwości, odpowiedzialności za wiarę, Kościół, Ojczyznę. A co im daje miejscowa szkoła, ich nauczyciele i wychowawcy? Na co mogą liczyć w tej parafii i u duszpasterzy, którzy tu służą wiernym? Czy mają szczęście takie, jakie otrzymał na swoje życie bł. Stanisław Starowiejski od swych rodziców, wychowawców, przyjaciół i przełożonych?

Na czym polega tamta wspólnota modlitwy młodego Kościoła? My nie mamy takiej umiejętności od naszej kołyski, wciąż się jej uczymy. Gdyż tak jak małe dziecko myśli najpierw o sobie i samego siebie stawia oraz przeżywa w centrum świata, tak i my u początków naszej wiary, mamy tendencję spostrzegać nas samych, jako centrum Bożego świata. Gdyż w osobistym wołaniu do Boga, myślę, że tu chodzi o mnie, o moją siłę do życia, o szczęście w codziennym ludzkim losie, o me życiowe powołanie, o moje osobiste problemy. Oczywiście, że modlę się także za innych, ale właściwie to bardziej jestem skoncentrowany na sobie.

I tak jak dziecko powoli uczy się, że nie jest centrum świata, iż nie wszystko kręci się wokół niego, ale przecież są jeszcze inni ludzie, którzy tak samo są ważni jak ja. Uświadamiam sobie, że Bóg wysłuchuje nie tylko mojego wołania, ale On jednakowo kocha każdego człowieka. Powoli z tego mojego związku z Bogiem na miejsce mego egoistycznego „ja” wchodzi wymiar wspólnoty „my”. Przyłóżcie tę pieczęć na cały życiorys waszego błogosławionego, to się przekonacie, jak to funkcjonuje.

Zgodna, zjednoczona modlitwa tu obecnych, oznacza naszą wspólną troskę, odpowiedzialność, wzajemne przyjęcie zobowiązań, gdzie jeden wstawia się za drugim u Boga. Wspólna nasza modlitwa nie oznacza, że mamy jednakowy marszowy krok w tej modlitwie i taki sam jej rytm. Ale to znaczy, że my ze swymi osobistymi pragnieniami i życzeniami, gorliwością wiary nie narzucamy się innym i jesteśmy gotowi wspólnie się modlić i wspólnie słuchać.

Ta pierwotna jerozolimska katolicka wspólnota, była w swoistej po ludzku mówiąc, bezwyjściowej sytuacji. Wszystkie drogi okazały się zamknięte przez zakaz mówienia, przepowiadania i dawania świadectwa wiary w Zmartwychwstałego Pana. Nie mogli być też pewni wiarygodności tych, co byli członkami tego Kościoła, czy ich nie zdradzą, nie doniosą do Żydów.

Jedynie możliwym pozostaje kierunek ku Bogu i właśnie od Niego otrzymują dar, Jego słowo. To treść zawarta w drugim Psalmie, który jak żaden inny, opisuje sytuacje owej młodej chrześcijańskiej wspólnoty. Oto słyszą, że narody, ludy, królowie, książęta, buntują się przeciwko Bożemu Słudze, ale nie są w stanie nic uczynić, co nie wpisywałoby się w Boży plan. Bóg przez natchnienie od Ducha Świętego daje im w objawionych słowach przywołanego psalmu, nadzieję, odwagę, aby się nie martwili. Bóg wskaże im wyjście. Czy takie oparcie bierzmowani, dają wam także świadkowie tego sakramentu, których poprosiliście o to by was wsparli swoją osobistą wiarą, modlitwą? Czego możecie się od nich spodziewać, na co liczycie?

Ta wspólna modlitwa wiernych pierwotnego Kościoła jest przykładem dla nas w różnorakich naszych trudnych sytuacjach, gdzie dostrzegamy, że nie mamy sił. Wołamy by Pan dał nam swoje słowo, które nas dalej poprowadzi, da odwagę. Ważne jest wsparcie wspólnoty, tych którzy stają się wobec nas świadkami zaufania i zawierzenia Bogu, są dla nas pomocą na drodze naszej słabej wiary.

Pamiętaj, „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21). Gdy w nas to co złe, złośliwe, negatywne rozrasta się, próbuje mnie przemóc do postawy i niewłaściwego działania, chce by to egoistyczne „ja” we mnie zapanowało, to miejmy odwagę usłyszeć i przyjąć słowo mówiące, że wystarczy nam miłości Bożej i wystarczy jej także dla drugich a nawet ten kto kocha ma w obfitości miłość do rozdawania.

Z Bożego usłyszanego słowa, z przykładu życia i męczeństwa bł. Starowiejskiego, rośnie w nas odwaga do tego, by Boga prosić. Daj nam siłę, możliwość i pragnienie do tego, byśmy Ciebie głosili, o Tobie dawali świadectwo, mimo tego, że nam świat zabrania. Boże ty słyszysz ich groźby, jakimi nas straszą, Okaż nam swoje miłosierdzie i łaskę. Ulituj się nad grzesznymi.

Duchu Święty Boże, pomóż nam zrzucić ów kaganiec, co nam zabrania, utrudnia i zawstydza nas, by mówić wobec innych o Tobie. Duchu męstwa, umiejętności i pobożności wybaw nas od lęku, przed przyznaniem się do naszej wiary i do Chrystusowego Kościoła. Duchu Bożej bojaźni, dodaj odwagi, mądrości i rozumu, uświęć nas, okaż swoją moc poprzez uzdrowienie ludzkiej duszy, poprzez znaki i cuda czynione także wśród nas w imię Jezusa. Amen.